Od wieków ludzi fascynuje problematyka końca świata. Od zarania dziejów obserwujemy i uczestniczymy w katastrofach powodowanych przez naturę: trzęsieniach ziemi, wybuchach wulkanów, atakach fal tsunami, chorobach dziesiątkujących całe społeczności. Obecnie żyjemy w czasach ogromnego rozwoju nauki i każda z takich przyrodniczych tragedii ma swoje naukowe wyjaśnienie. Jednak dawniej, kiedy nie było dostępu do wiedzy o zjawiskach przyrody, którą mamy obecnie, wydarzenia te tłumaczono sobie najczęściej działaniem sił wyższych, na przykład gniewem bogów, który spadał na ludzi za ich złe uczynki. Stąd wyrósł mit, który szybko przeniósł się do wielu religii, mówiący o tym, że na końcu czasów na świat zejdzie największa spośród katastrof lub cała ich seria, która spowoduje zagładę naszej planety i całej ludzkości. Najbardziej znanym i badanym opisem końca świata jest jedyna prorocza księga Nowego Testamentu, Apokalipsa świętego Jana Apostoła. Jest ona przepełniona symbolami (przez co jest niejednoznaczna trudna do zrozumienia i bardzo różnorodnie interpretowana). Między innymi dzięki temu powstało w historii wiele nawiązań zarówno literackich jak i filmowych a jej treść wciąż budzi bardzo szerokie zainteresowanie i wiele interpretacji.
Temat końca świata poruszył między innymi Immanuel Kant w swojej rozprawie pod tytułem „Koniec wszystkich rzeczy”. Filozof postrzega tytułowy koniec po pierwsze jako zakończenie egzystencji istot czasowych, po drugie jako zaprzestanie istnienia przedmiotów możliwego doświadczenia. Koniec istnienia bytów fizycznych i czasowych jest jednocześnie początkiem życia bytów ponadzmysłowych. Czas zdaje się mieć tutaj ogromne znaczenie. Ostatnim dniem istnienia wszystkich istnień fizycznych podlegających czasowi ma być dzień sądu ostatecznego. Później miałaby zostać ustanowiona nowa Ziemia dla błogosławionych oraz piekło dla wszystkich potępionych. Dzień sądu byłby ostatnim dniem funkcjonowania czasu, po którym nastąpiłaby wieczność, w której doświadczalibyśmy skutków naszych wyborów oraz postępowań. Wieczne życie to nadzieja i marzenie ludzi od początku ich egzystencji. To wiara, że nasze życie nie kończy się tak po prostu, w chwili naszej śmierci, że trudzimy się i cierpimy na tym ziemskim padole po to, żeby doświadczać nieskończonego szczęścia „po drugiej stronie”. Kant w swoim dziele skupił się na religii chrześcijańskiej, ponieważ, tak samo jak większość współczesnych mu Europejczyków, był praktykującym chrześcijaninem. Jednakże mimo wszystko warto również zwrócić uwagę na wizje życia po śmierci zawarte w innych religiach, istniejących w przeszłości i obecnie na świecie. Każde wierzenie i każda religia obiecywały w ten lub inny sposób życie po śmierci. Nie zawsze był to wybór między piekłem a niebem. Taki jest zamysł przede wszystkim religii monoteistycznych. W religii staroegipskiej człowiek wędrował do zaświatów (potrzebował do tego swojego ciała, stąd też idea mumifikacji zwłok), w religii starożytnych greków dusza ludzka przepływała przez rzekę Styks do Hadesu, według hinduizmu oraz buddyzmu po śmierci dusze odradzają się na nowo w innych ciałach (przechodzą tak zwaną reinkarnację, czyli wędrówkę dusz).
Kant zastanawia się w swojej rozprawie, dlaczego chrześcijanie wyczekują tak przerażającego dla wielu z nich końca świata, jaki jest zawarty chociażby w Apokalipsie świętego Jana. Dostrzega odpowiedź w zepsuciu ludzkości, całym złu, jakie ją ogarnia. Dla moralnego upadku naszej cywilizacji jedynym rozumnym i sprawiedliwym rozwiązaniem zdaje się być, według Kanta, taki tragiczny dla większości spośród nas finał. W mojej opinii jest to jednakże akt bezradności wobec zła, z którym ludzie muszą obcować na co dzień. Większość moralnie prawych ludzi nie dysponuje dostatecznymi środkami do zwalczania niemoralnych zachowań, zaś te środki, które są do naszej dyspozycji, mogłyby wywołać wśród ludzi dobrego serca równie niemoralne zachowania. Jako teoretyczny przykład mogę podać człowieka, który dokonuje mordu na innym człowieku. Naturalną konsekwencją tego czynu powinna być kara stosowna do przewinienia. Jako człowiek moralny, nigdy nie podjąłbym się jednakże ukarania mordercy w taki sposób, aby dobitnie zrozumiał swój czyn. Sama myśl o tym, że miałbym popełnić okropną zbrodnię wzbudza we mnie obrzydzenie. Dlatego też, będąc bezradnym wobec sytuacji zastanej, musiałbym żywić nadzieję, że tak czy owak kara go nie ominie. Dlatego pozostawałaby mi wiara, że owego hipotetycznego mordercę nie ominie sprawiedliwa kara w innym świecie.
Kant dzieli koniec wszystkich rzeczy na trzy zasadnicze części: koniec naturalny, który jest zgodny z porządkiem moralnym celów boskiej mądrości, który w aspekcie praktycznym jesteśmy w stanie pojąć, koniec ponadnaturalny (czyli mistyczny) w porządku oddziałujących przyczyn, których nie rozumiemy oraz koniec przeciwnaturalny (czyli opaczny), spowodowany w przyszłości przez nas samych i nasze błędne pojmowanie celów ostatecznych.
Kant wyjaśnia nam, że nie jesteśmy w stanie pojąć ponadnaturalnego końca wszystkich rzeczy, ponieważ oznacza on koniec czasu, czyli w rezultacie koniec wszelkich zmian, które w określonym czasie następują. Nasz praktyczny umysł jest w stanie pojąć tylko to, co podlega czasowi, ponieważ sam proces myślenia zawiera następujące w czasie refleksje. Tymczasem fakt istnienia momentu, po którym przestaje istnieć czas i rozpoczyna się wieczne życie, jest według Kanta niemożliwy do pojęcia. W mojej ocenie nie jest to do końca słuszne przekonanie. Oczywiście, moim zdaniem, nie potrafię doświadczyć w obecnym życiu ani zmysłami ani rozumem wieczności, jednakże jestem w stanie sobie ją wyobrazić. Słowo „wyobrazić” nie jest w tym momencie synonimem słowa „unaocznić”, rozumiałbym je bardziej jako „pojąć”, „uświadomić sobie” (a nawet „przeżyć”- w sensie duchowym).
Koniec przeciwnaturalny to, według Kanta, ludzka głupota. Filozof uważa, że jedynym bytem obdarzonym prawdziwą pełnią mądrości jest Bóg. Człowiek może najwyżej do mądrości dążyć poprzez próby i częste wyznaczanie sobie nowych planów. Najlepszym ludzkim pragnieniem jest chęć posiadania mądrości, ale najwyższym wyrazem głupoty jest twierdzenie, że ową mądrość już się posiadło. Zgadzam się z tym osądem Kanta. Nie ma bowiem na świecie nic, co wymagałoby większej pracy, staranności i ciągłego rozwoju, niż ludzki umysł. Raz zdobyta wiedza nie jest nam dana na zawsze, również mądrość życiowa może ulec szybkiemu zatarciu, jeśli nie będziemy sobie o niej przypominać. Najprostszym przykładem może być człowiek, który opanował jakiś język obcy w stopniu perfekcyjnym. Jeśli uzna on, że sam fakt opanowania języka mu wystarcza i nie musi już więcej się go uczyć, szybko zapomni zdobytą dotychczas wiedzę, dziwiąc się po kilku latach, że przecież kiedyś tak dobrze znał ten język. Ćwiczenie umysłu przez ciągłe zdobywanie nowej wiedzy i mądrości, rozwija go bardziej niż nieefektywne spoczywanie na laurach po wykonanej pracy.
Pod koniec swojej rozprawy Kant chwali chrześcijaństwo za pewien liberalny sposób myślenia w sprawie nakazów, oraz karania i nagradzania ludzi za ich uczynki. Bóg chrześcijański bowiem w jego mniemaniu nie nakazuje swoim wyznawcom wykonywania jakichkolwiek poleceń lub niewykonywania rzeczy niesłusznych z wiarą. Oczekuje się od chrześcijanina dobrego postępowania, ale w rezultacie i tak wszystko zależy od jego wolnej woli. Chrześcijanin spełnia dobre uczynki chętnie, bez żadnego przymusu i z własnej inicjatywy. System kar i nagród nie ma służyć wymogowi posłuszeństwa (kary) ani wynajmowaniu ludzi do życia w zgodzie z prawidłami religii (nagrody). Kary są raczej przestrogami przed szkodliwą konsekwencją przekraczania prawa, zaś nagrody są wyrazem miłości, która towarzyszy zarówno Bogu jak i jego wyznawcom. Zgadzam się z tezą Kanta, że nasza religia nie narzuca żadnych ostatecznych powinności wierzącego wobec Boga. Ludzie, którzy przyznają się do wiary chrześcijańskiej, postępują w swoim życiu bardzo różnie, nie ma tutaj żadnego przymusu jednoznacznie nakazującego lub zakazującego jakichś działań, chociaż oczywiście niektóre ludzkie uczynki są ganione jako niezgodne z zasadami wiary. Żadna uznawana przez kościół kara nie jest jednak ostateczna. Każdy chrześcijanin może zrozumieć swoje przewinienie i odpokutować za nie, o ile taka jest jego wolna wola.
W wielu religiach pojawia się motyw końca świata, ostatecznej zagłady panującego status quo i pojawienia się nowej, nieznanej nam rzeczywistości. Niemal każda religia zakłada istnienie jakiejś formy życia po śmierci, obiecując jej wyznawcom, że ich życie doczesne nie jest na daremne a jakaś ich cząstka będzie istnieć wiecznie. W dzisiejszym świecie coraz większą popularność zyskuje ateizm, który ma swoją słabą oraz silną odmianę[1]. Ateiści żywią przekonanie, że Bóg nie istnieje, religie natomiast mają głównie psychologiczne znaczenie dla ich wyznawców. Jednakże religia nigdy nie straciła na sile i znaczeniu, dla wielu ludzi jest największą podporą w życiu i trudnych sytuacjach, jakie ich spotykają. Czy ludzie religijni ulegają zbiorowym halucynacjom i istnieje tylko fizycznie namacalny świat? Może jednak istnieje jakiś byt transcendentny, do którego dążenie jest sensem i celem ludzkiej egzystencji? Jak w rzeczywistości będzie wyglądał koniec naszego ziemskiego świata? Czy istnieją piekło i niebo, a jeśli tak, to jak wyglądają? Jest tylko jedna pewna odpowiedź na te pytania: o wszystkim przekonamy się dopiero po nieuchronnej śmierci.
Bibliografia: Immanuel Kant, Koniec wszystkich rzeczy. O niedawno powstałym, wyniosłym tonie w filozofii, Wydawnictwo Comer, Toruń 1996
[1] Ateizm słaby
(ateizm negatywny, neutralny), oznacza brak
wiary w istnienie Boga bez kategorycznego przekonania o niemożliwości jego
istnienia. Tymczasem ateizm silny (ateizm pozytywny), całkowicie wyklucza
możliwość istnienia Boga.
osobiscie to w ogóle mam wrażenie, ze ludzkość żyje i istnieje wyłącznie w oczekiwaniu na koniec świata
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Strach często jest takim motorem, który nas napędza.
Usuń