Darek urodził się w pełnej przemocy, patologicznej rodzinie. Rodzice znęcali się nad nim i jego rodzeństwem fizycznie i emocjonalnie już od najwcześniejszego dzieciństwa. Za najmniejsze przewinienie, a często nawet bez powodu, Darek otrzymywał srogie lanie. Rodzice stosowali wobec niego również tortury psychiczne, krzycząc na niego z całej siły i mieszając mu w głowie. Chłopak nie wytrzymywał ciągłej presji panującej w domu, dlatego zamykał się we własnym pokoju na długie godziny. Tam też stworzył własny świat marzeń i iluzji, który wkrótce stał się dla niego jedyną ucieczką przed smutną rzeczywistością...
W szkole Darek nie uzyskał zrozumienia dla swojej trudnej sytuacji rodzinnej. Nauczyciele nie interesowali się losem dziecka, tak samo jak dyrekcja. Podobno było wiele innych, ważniejszych spraw na ich głowach. Chłopiec nie potrafił też znaleźć kolegów wśród rówieśników. Dzieci od razu zauważyły, że Darek jest “inny”, że swoją wrażliwością, bujną wyobraźnią i nieufnością wobec ludzi odstaje od reszty grupy. Większość uczniów z klasy w ogóle nie chciała z nim rozmawiać. Niektórzy uczniowie wyśmiewali się z niego, inni prowokowali go do bójek. To spowodowało, że Darek jeszcze bardziej odciął się od ludzi i z nikim już nie chciał utrzymywać kontaktów. Przez cały czas narastały w nim gniew i wściekłość spowodowane tym, jak traktują go inni ludzie. Nie potrafił jednak wyrzucać z siebie złych emocji, ponieważ nikt go tego nie nauczył. Chłopak był totalnie nieprzystosowany do sytuacji, w której się znajdował. Gniew i frustracja, które przez długi czas się w nim kłębiły i nie dawały mu spokojnie funkcjonować, znalazły swoje ujście w dość nietypowy sposób. Chłopiec zaczął zabijać małe zwierzątka, które spotykał na osiedlu i w pobliskim lesie. Robił to coraz częściej i w coraz bardziej drastyczny sposób. Kiedy dręczyły go negatywne emocje, zabierał kuchenny nóż lub tasak i wychodził z domu, aby je odreagować na niewinnych istotach. Dzięki temu czuł się dużo lepiej...
Wkrótce Darek stał się mężczyzną a jego problemy dojrzały razem z nim. Pewnego dnia zdał sobie sprawę, że zabijanie niewinnych zwierząt już mu nie wystarcza. Wiedział również z autopsji, że nie może oczekiwać znikąd pomocy w rozwiązaniu jego problemów. Dlatego postanowił zabijać tych, którzy naprawdę powodują w nim negatywne emocje. Jego pierwszą ofiarą był jego “kolega” z dawnej klasy, który najbardziej go kiedyś dręczył. Kiedy go zabił, poczuł w sobie narastającą ulgę, jednak nie była ona go wystarczająca. Dlatego zabijał dalej, coraz częściej wybierając na ofiary przypadkowych ludzi. Myślał, że kiedyś odzyska dzięki temu spokój psychiczny. Po jakimś czasie pokochał zabijanie ludzi. Czerpał z niego ogromną satysfakcję psychiczną. Policja przez długi czas nie mogła złapać Darka, nie dostrzegając wspólnego motywu tych zabójstw. Dopiero, kiedy Darek został złapany na gorącym uczynku, cała układanka ułożyła się w logiczną całość. Morderca trafił pod sąd i otrzymał karę dożywotniego pozbawienia wolności. W więzieniu chłopakiem zajęli się psychiatrzy, próbując mu pomóc w wyleczeniu się z choroby i w resocjalizacji. Jednak mężczyzna, który przez całe życie był źle traktowany przez swoje otoczenie, nie był skłonny do współpracy z lekarzami. Choroba towarzyszyła mu przez resztę życia, które spędził w więziennej celi...

P.S.: W najbliższy piątek wyjeżdżam na tydzień do Kielc (3- 10 marca). Przez ten czas będę miał utrudniony dostęp do internetu i blogów.

Psychopata (opowiadanie)



Agata była zawsze buntowniczą nastolatką. Często uciekała ze szkoły i rzadko się uczyła, przez co miała ogromne problemy. Była nieposłuszna wobec rodziców, często postępowała wbrew ich woli. Nigdy też nie rozmawiała z nimi o swoich problemach. Wkrótce wpadła w złe towarzystwo. Z nowymi kolegami piła alkohol i paliła marihuanę. Po jakimś czasie zaczęła kraść różne rzeczy ze sklepów. Nie robiła tego z biedy, jej motywacją było wyłącznie pragnienie przeżycia przygody. Pewnego dnia Agata wraz z koleżanką zostały złapane w sklepie na gorącym uczynku podczas kradzieży butów i aresztowała je policja. Na komisariacie okazało się dodatkowo, że dziewczyny były pijane. Koleżanka Agaty miała już na swoim koncie wyrok za kradzież, musiała więc trafić do więzienia. Agata, która nie została nigdy wcześniej złapana, otrzymała możliwość odpracowania kary społecznie. Dziewczynie bardzo spodobała się ta opcja. Sądziła, że “odwali swoje” i szybko wróci do dotychczasowego życia...
Agata zaczęła pracę społeczną w telefonie zaufania dla nastolatków z problemami. Od kobiety, która go prowadziła, dowiedziała się, że na początku będzie się jedynie przysłuchiwała się, w jaki sposób rozmawiają z potrzebującymi inni pracownicy, a po pewnym okresie czasu sama zacznie odbierać telefony. Kobieta powiedziała też Agacie, że telefon zaufania służy wyłącznie rozmowie o problemach, nie ma natomiast na celu bezpośredniego ich rozwiązywania. Dziewczynie spodobała się jej obecna rola osoby wysłuchującej pseudo- problemów innych ludzi. W głębi duszy śmiała się ze wszystkiego, z czego nastolatki zwierzały się jej współpracownikom. Kobieta prowadząca telefon zaufania zauważyła, że Agata ma złe podejście do sprawy i zaczęła się zastanawiać nad poinformowaniem o wszystkim policji. Wszystko jednak szybko się zmieniło. Pewnego wieczoru dziewczyna została dłużej w biurze, aby je posprzątać. Kiedy nie było już nikogo poza nią, nagle zadzwonił telefon. Dziewczyna bała się go odebrać, ponieważ obowiązywał ją jeszcze zakaz szefowej. Postanowiła jednak zaryzykować. W słuchawce usłyszała cichy, wystraszony głos młodej dziewczyny. Nieznajoma opowiedziała Agacie o swoim problemie. Wyznała jej, że jest regularnie gwałcona przez swoich dwóch kolegów z klasy. Według jej słów działo się to wieczorem, tuż po zajęciach w szkole. Agata była przerażona tym, co usłyszała. Próbowała przekonać nieznajomą, aby zgłosiła się z tą sprawą na policję. Ona jednak nie chciała o tym słyszeć. Zadzwoniła do niej tylko dlatego, że bardzo długo trzymała tę sprawę w ukryciu i nie mogła już z tym wytrzymać. Agata próbowała przeciągnąć rozmowę w nieskończoność, aby dowiedzieć się jak najwięcej, jednak nieznajoma musiała szybko kończyć. Przedtem jednak kazała Agacie obiecać, że nie powie o sprawie nikomu oraz, że będzie przy telefonie następnego wieczoru o tej samej porze. Dziewczyna złożyła jej uroczystą przysięgę i na tym rozmowa się skończyła...
Agata była przerażona całą rozmową i nie wiedziała, co robić. Wiedziała, że nie może powiedzieć o niej nikomu ze współpracowników, ponieważ szybko wyleciałaby z pracy. Musiała zachować wszystko dla siebie. Po drugiej rozmowie dziewczyna zdała sobie sprawę, że zna skądś głos nieznajomej, jednak nie miała pewności skąd. Po trzeciej rozmowie była już pewna: nieznajoma mieszkała na tej samej ulicy, co ona i miała na imię Ewa. Rozmawiała z nią raz, kiedy wracała wieczorem z imprezy. Ewa była wtedy bardzo zapłakana a Agata chciała jej jakoś pomóc. Jednak wtedy została odtrącona. Teraz Agata wiedziała, w czym tkwił problem. Każdą kolejną rozmowę Agata traktowała śmiertelnie poważnie, starała się pocieszyć Ewę i pokazać jej różne możliwości wyjścia z trudnej sytuacji. Po jakimś czasie szefowa dziewczyny zauważyła, że zmieniła ona swoje nastawienie i stała się bardzo zaangażowała w pracę w telefonie zaufania. Wtedy też pozwoliła jej na rozmowy z klientami. Wkrótce potem Agata opowiedziała szefowej o Ewie, nie mówiąc jej jednak, kiedy zaczęła rozmawiać z dziewczyną. Powiedziała jej, że wie, kim jest dziewczyna i może pomóc w rozwiązaniu problemu. Szefowa Agaty miała olbrzymie wątpliwości, ponieważ nie temu służył telefon zaufania. Postanowiła jednak dać Agacie wolną rękę w tej sprawie, widząc ogromne zaangażowanie dziewczyny. Agata skontaktowała się z policją, która wkrótce zaczęła obserwować Ewę. Pewnego wieczoru policjanci zauważyli, że wokół dziewczyny kręci się dwóch potężnie zbudowanych, młodych mężczyzn. Postanowili poczekać na rozwój wydarzeń. Kiedy chłopcy zaczęli “dobierać się” do dziewczyny a ona zaczęła krzyczeć, policjanci włączyli koguty w radiowozach, podjechali do nich i wyciągnęli pistolety. Młodzi mężczyźni zostali aresztowani a dziewczyna pojechała na komendę w celu rozmowy z policyjnym psychologiem. Następnego dnia Agata przyszła do pracy cała rozpromieniona. W głębi duszy czuła, że to, co robi, spełnia jej marzenia zawodowe. Wiedziała też, że z buntowniczej nastolatki zmieniła się w porządną, wrażliwą osobę...

Telefon zaufania (opowiadanie)


Kiedy byłem w przedszkolu, miałem w grupie dwie bliźniacze siostry. Jednak różnice między nimi nie mogły być chyba większe. Pierwsza z nich, Kasia, była śliczną, wysoką blondynką z niebieskimi oczami o bardzo miłym usposobieniu. Starała się żyć ze wszystkimi w zgodzie, przyjaźniła się również z wieloma osobami z naszej grupy. Drugą z bliźniaczek była Marta, niska, ładna brunetka z czarnymi oczami o bardzo wrednym charakterze. Często dostawała ataków wściekłości bez wyraźnego powodu. Jednak również wtedy, kiedy nie miała tych ataków, lepiej było trzymać się od niej z daleka. Potrafiła być na prawdę nieprzyjemna dla każdego, kto próbował się do niej zbliżyć...
Pewnego dnia dziwnym zbiegiem okoliczności znalazłem się w kręgu ich zainteresowań. Stało się to w momencie, kiedy zostałem celem ataków Marty. Wyśmiewała ona praktycznie wszystko, co próbowałem zrobić. Szczególne "zainteresowanie" wzbudził w niej mój brak umiejętności rysowania. Jej częste ataki na moją osobę przyjmowałem ze spokojem, nie chciałem bowiem wchodzić małej złośnicy w drogę. W pewnym momencie zdecydowanie po mojej stronie stanęła Kasia. Nie tylko broniła mnie przed swoją siostrą, ale również robiła wszystko, żeby się ze mną zaprzyjaźnić. Wkrótce staliśmy się niemalże nierozłączni, a śliczna blondynka stała się moim pierwszym ideałem kobiecej urody. Była dla mnie nie tylko wartościową osobą i pierwszą prawdziwą przyjaciółką. Zacząłem ją uważać niemalże za boginię w ludzkiej skórze. Nigdy nie powiedziałem jej jednak, jak bardzo ją podziwiam. Moja pierwsza, szczenięca miłość była chyba zbyt nieśmiała, żeby się ujawnić. Cieszyłem się po prostu każdą chwilą spędzoną w jej obecności i nie pragnąłem dla siebie niczego więcej. Oczywiście dzieci z grupy wyśmiewały się z nas, uznając nas za zakochaną parę. Jednak my staraliśmy się zrobić wszystko, żeby przekonać ich, że nie czujemy do siebie nic więcej, niż tylko przyjaźń...
Niestety to uczucie nie przetrwało czasów przedszkolnych. Minęła szkoła podstawowa, liceum i studia. Wciąż trzymałem pamięć o Kasi głęboko w swoim sercu, jednak stawała się ona tak samo wyblakła jak przedszkolne zdjęcia. Dawne, miłe wspomnienia stały się bardzo mgliste. Pewnego dnia spotkałem Kasię na ulicy. Uśmiechnęła się do mnie i przywitała mnie serdecznie. Jednak ja o dziwo nie byłem w stanie jej rozpoznać. Próbowała mi przybliżyć informacje o swojej osobie, jednak one niestety nic mi nie mówiły. Odeszła więc zasmucona, mówiąc mi tylko, jak bardzo jej przykro, że już jej nie pamiętam. Tego samego dnia zebrało mi się na wspomnienia. Zajrzałem do moich zdjęć sprzed lat i dopiero wtedy doznałem olśnienia. "To przecież ONA!"- stwierdziłem. Jednak po chwili uznałem, że nic wielkiego się nie stało, jeśli jej nie rozpoznałem na ulicy. To już tylko mgliste wspomnienie dawnej przeszłości. Po tak wielu latach nie ma już sensu przypominać sobie czasów przedszkolnych, zwłaszcza, że wiele z tych wspomnień uległo nieodwracalnemu zatarciu. Poza tym bardzo się zmieniłem jako człowiek. Zmianie uległy również moje upodobania odnośnie kobiet. Kiedyś podobały mi się sympatyczne i śliczne blondynki z niebieskimi oczami. W momencie uruchomienia tamtych wspomnień wolałem natomiast ciemnookie brunetki z pazurem. Tak, ludzie się zmieniają...

P.S.: Opublikowane w tym wpisie opowiadanie jest efektem mojej bujnej wyobraźni i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
P.S.2: Zdjęcie matrioszki jest mojego autorstwa.

Mgliste wspomnienia (opowiadanie)

Cześć!
Chciałbym Was przeprosić za to, że nie było mnie tak długo na blogu. Niestety było to spowodowane dwoma czynnikami, które nałożyły się na siebie. 25 stycznia musiałem uśpić moją kotkę, Księżniczkę, którą miałem od ponad 15 lat. Niestety kotek chorował już od ponad roku, a ostatnio jego stan pogorszył się tak bardzo, że w zasadzie nie było już żadnych szans na polepszenie. Jedyne, co mogłem zrobić, to ulżyć mu w cierpieniu. Śmierć mojego kotka bardzo mnie przybiła, bardzo trudno było mi pożegnać się z pupilem, którego miałem przy sobie tak długo. Niestety chwilę później przyplątało się do mnie ostre przeziębienie, z którego jeszcze nie zdołałem się do końca wyleczyć. Te dwie sprawy spowodowały, że przez chwilę nie byłem w stanie skupić się na blogowaniu. Postanowiłem odpocząć przez chwilę od blogów, zwłaszcza że nie chciałem Wam tutaj jęczeć i narzekać, przynajmniej nie bardziej niż zazwyczaj.
Teraz powoli wracam na blogi. Z nowymi siłami i, mam nadzieję, nowymi pomysłami. Mam też nadzieję, że ktoś czekał na mój powrót tutaj. Wkrótce pojawią się na blogu nowe opowiadania i nowe przemyślenia. Być może pojawi się też coś więcej. :)
Na szczęście miałem już okazję trochę przetestować mój aparat fotograficzny i póki co spisuje się dość dobrze. Chociaż prawdą jest też, że dowiedziałem się przy tej okazji, że w przypadku fotografii mam jeszcze sporo do nauki. Ale to chyba dobrze, w końcu i tak człowiek uczy się całe życie.
Na dzisiaj muszę już kończyć, pora nadrobić zaległości na Waszych blogach.
Papa!

Powrót po dłuższej przerwie (przemyślenia)