Jak już wspomniałem w poprzednim wpisie, będę tutaj publikował między innymi moje krótkie opowiadania. Nadeszła pora na pierwszą taką publikację.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Czy to cię podnieca?- zapytała go wprost, patrząc w jego coraz bardziej rozbawione oczy. Dziwiło go to pytanie, ponieważ nigdy nie traktował swoich zachowań jako aktu seksualnego. Rzeczywiście dla przeciętnego człowieka były one co najmniej niepokojące i nadawały się do głębokiej analizy psychologicznej, ale pierwszy raz ktoś wysnuł wobec niego tak dziwaczną hipotezę...
Marek był typem człowieka, który bez przerwy narzeka na siebie i na otaczający go świat. Nie zmieniło się to u niego praktycznie od wczesnego dzieciństwa. Stale był w złym humorze, cały czas coś go denerwowało. Najbardziej martwił go zaś fakt, że nie ma żadnych przyjaciół i dziewczyny. Od lat powtarzał sobie i innym, że kiedyś było mu lepiej. Od lat kolejne wspomnienia z przeszłości były dla niego czymś lepszym od sytuacji obecnej. Potrafił godzinami przekonywać ludzi, jak mu z tym źle i przykro, czym wzbudzał litość u części ludzi i natychmiastową ucieczkę innych. Czuł, że jest przykry dla otaczającego go świata. Widział w sobie wampira- wysysacza ludzkich emocji, którego dusza zaopatrzona w długie, wilcze kły tylko czekała, by ugryźć kogoś w jego najczulsze punkty. Wiedział jednak, że nigdy się nie zmieni. Powtarzał sobie, że on już po prostu tak ma. W pewnym momencie zaczęło mu się to nawet podobać, nigdy jednak jego zachowanie nie wzbudzało w nim podniecenia...
Często chadzał do pubów po to, aby "się upodlić", czyli upić się do nieprzytomności i z każdym piwem wpadać w stan coraz większego smutku. Wtedy to odczuwał największy bezsens swojej egzystencji. Wtedy też jego opowieści o swoim marnym losie były jego zdaniem najpiękniejsze. Naturalnie nie lubił pić sam. Znajdował sobie towarzystwo, które wpadało w taki sam smutek jak on, słuchając jego przykrych opowieści. Zawsze znalazła się choć jedna osoba, której współczucie nie pozwalało odmówić towarzystwa biednemu, smutnemu człowiekowi. Podobało mu się, kiedy ktoś odczuwał razem z nim jego cierpienia. Tym chętniej zabierał się do pisania wierszy, w których opisywał swoje obecne stany emocjonalne oraz pragnienie powrotu do dawno minionej, dziecinnej beztroski. Następnie pokazywał je ludziom, którzy wzdychali czytając tak piękną i romantyczną poezję. Wiedział doskonale jak wzbudzić w ludziach litość, która dodawała mu energii, by dalej kroczyć przez życie i (chyba) nie zwariować totalnie. Czasem tylko ludzie reagowali na niego, jak na obłąkańca, czym bardzo go drażnili. Przyzwyczaił się jednak do tego na tyle, by nie reagować zbyt porywczo...
Zawsze uważał, że prędzej pójdzie do szpitala psychiatrycznego, niż zmieni się w normalną, radosną osobę. "Ludzie się nie zmieniają, nigdy"- powtarzał sobie w duchu...

Marny człowiek (opowiadanie)



Jak już wspomniałem w poprzednim wpisie, będę tutaj publikował między innymi moje krótkie opowiadania. Nadeszła pora na pierwszą taką publikację.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Czy to cię podnieca?- zapytała go wprost, patrząc w jego coraz bardziej rozbawione oczy. Dziwiło go to pytanie, ponieważ nigdy nie traktował swoich zachowań jako aktu seksualnego. Rzeczywiście dla przeciętnego człowieka były one co najmniej niepokojące i nadawały się do głębokiej analizy psychologicznej, ale pierwszy raz ktoś wysnuł wobec niego tak dziwaczną hipotezę...
Marek był typem człowieka, który bez przerwy narzeka na siebie i na otaczający go świat. Nie zmieniło się to u niego praktycznie od wczesnego dzieciństwa. Stale był w złym humorze, cały czas coś go denerwowało. Najbardziej martwił go zaś fakt, że nie ma żadnych przyjaciół i dziewczyny. Od lat powtarzał sobie i innym, że kiedyś było mu lepiej. Od lat kolejne wspomnienia z przeszłości były dla niego czymś lepszym od sytuacji obecnej. Potrafił godzinami przekonywać ludzi, jak mu z tym źle i przykro, czym wzbudzał litość u części ludzi i natychmiastową ucieczkę innych. Czuł, że jest przykry dla otaczającego go świata. Widział w sobie wampira- wysysacza ludzkich emocji, którego dusza zaopatrzona w długie, wilcze kły tylko czekała, by ugryźć kogoś w jego najczulsze punkty. Wiedział jednak, że nigdy się nie zmieni. Powtarzał sobie, że on już po prostu tak ma. W pewnym momencie zaczęło mu się to nawet podobać, nigdy jednak jego zachowanie nie wzbudzało w nim podniecenia...
Często chadzał do pubów po to, aby "się upodlić", czyli upić się do nieprzytomności i z każdym piwem wpadać w stan coraz większego smutku. Wtedy to odczuwał największy bezsens swojej egzystencji. Wtedy też jego opowieści o swoim marnym losie były jego zdaniem najpiękniejsze. Naturalnie nie lubił pić sam. Znajdował sobie towarzystwo, które wpadało w taki sam smutek jak on, słuchając jego przykrych opowieści. Zawsze znalazła się choć jedna osoba, której współczucie nie pozwalało odmówić towarzystwa biednemu, smutnemu człowiekowi. Podobało mu się, kiedy ktoś odczuwał razem z nim jego cierpienia. Tym chętniej zabierał się do pisania wierszy, w których opisywał swoje obecne stany emocjonalne oraz pragnienie powrotu do dawno minionej, dziecinnej beztroski. Następnie pokazywał je ludziom, którzy wzdychali czytając tak piękną i romantyczną poezję. Wiedział doskonale jak wzbudzić w ludziach litość, która dodawała mu energii, by dalej kroczyć przez życie i (chyba) nie zwariować totalnie. Czasem tylko ludzie reagowali na niego, jak na obłąkańca, czym bardzo go drażnili. Przyzwyczaił się jednak do tego na tyle, by nie reagować zbyt porywczo...
Zawsze uważał, że prędzej pójdzie do szpitala psychiatrycznego, niż zmieni się w normalną, radosną osobę. "Ludzie się nie zmieniają, nigdy"- powtarzał sobie w duchu...

6 komentarzy:

  1. Każdy z nas ma w swoim otoczeniu ludzi, którzy zachowują się podobnie jak Marek, czerpią jakiś rodzaj radości z bycia ofiarą. Myślę, że jest to ich sposób na zaistnienie w centrum uwagi choć przez chwilę, choć przez jedną osobę. Takich osób unika się, znieść ten ból egzystencjalny można tylko raz. Ja eliminuję takich ludzi ze swojego otoczenia, mają destrukcyjny wpływ na innych, nie szukają przyczyn swojego stanu ducha, nie próbują się zmienić. Posłałabym Marka na psychoterapię ale pewnie uznałby, że nie jest mu potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich sytuacjach psychoterapia na pewno się przydaje, czasem nawet leczenie psychiatryczne. Problem polega na tym, że najpierw trzeba tego chcieć, a to nie zawsze jest takie oczywiste.

      Usuń
  2. Co właściwie chciałeś powiedzieć przez to opowiadanie? Mam dziwne wrażenie, że każda analiza będzie powierzchowna, że tam jest jakieś drugie dno....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może to, że w gruncie rzeczy każdy człowiek może stać się taki jak bohater mojego opowiadania. Taka myśl może być przy tym opowiadaniu niezbyt oczywistym odkryciem. Gdyby się jednak głębiej zastanowić, być może nie ma aż tak dużych różnic między ludźmi, jak się powszechnie wydaje. Ludzie bardzo często tłumią swoje problemy i emocje, nie dają im dojść do głosu. Tym gorzej, jeśli pewnego dnia dochodzą one do głosu w niekontrolowany sposób. A tak się przecież czasem dzieje. Kiedy człowiek traci kontrolę nad sobą, swoimi problemami i emocjami, wszystko może się wydarzyć. Na pewno będę jeszcze kiedyś pisał o tym w opowiadaniach. "Marny człowiek" to nie jest zamknięty temat.

      Usuń
    2. To prawda, nagromadzone emocje zawsze w jakiś sposób będą szukać ujścia i albo eksplodują na zewnątrz albo niszczą nas od środka różnymi schorzeniami. Malkontenta też każdy ma w sobie, jedni wypuszczają go na co dzień, inni starają się powściągać marudzenie, które niczego nie zmienia. Ja należę raczej do tych drugich i może dlatego tak trudno mi zrozumieć Marka. Dziękuję za wyjaśnienia.

      Usuń
    3. W dzisiejszych czasach wszyscy żyjemy bardzo szybko, jesteśmy zabiegani, przyswajamy coraz więcej informacji, a większość znajomości jest bardzo płytka. Nic dziwnego, że choroby psychiczne występują częściej niż kiedyś. Jak już wcześniej wspomniałem, będę o tym jeszcze pisał na blogu, zapewne niejednokrotnie. Być może pojawią się jeszcze ciekawsze zachęty do dyskusji. :)

      Usuń