Co jakiś czas spotykam na swojej drodze ludzi, którzy ‘na dzień dobry’ wychodzą z założenia, że myślę tak samo jak oni, jestem taki sam jak oni i pragnę tego samego co oni. Wychodząc z tego założenia, próbują mnie wciągnąć w swoje większe lub mniejsze bzdurki. Często już na sam mój widok uznają, że nareszcie znaleźli odpowiednią osobę, która nie tylko w pełni zrozumie ich zaangażowanie, ale również w pełni je podzieli. Żadnemu z nich nawet nie przejdzie przez myśl, że mógłbym potraktować jego nadmierną fascynację moją osobą jako karę za grzechy.
Przykład? Jakiś czas temu trafiłem na swojej drodze na pewnego chłopaka, z którym całkiem miło mi się rozmawiało. Do tego stopnia, że po jakimś czasie zacząłem o nim myśleć jak o koledze. Musicie przy tym wiedzieć, że z reguły jestem dość niedostępną osobą i rzadko dopuszczam ludzi naprawdę blisko siebie. W przypadku tego chłopaka było to o tyle łatwe, że w zasadzie nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą na tematy polityczne ani religijne. Myślałem, że nareszcie trafiłem na jakąś normalną osobę, u której polityka i religia nie stoją na szczycie zainteresowań. Może nareszcie trafił mi się ktoś, kto ma tak samo wywalone na idiotów z Wiekskiej i świrów z Watykanu jak ja? Pewnego dnia koleś nagle wyskoczył z tekstem, że jest członkiem ONR i chce, żebym dołączył. Twierdził, że ONR jest obecnie przyszłością Polski, a ja bardzo im się przydam z moimi umiejętnościami i zainteresowaniami. Był święcie przekonany, że myślę dokładnie tak jak on i od razu zgodzę się na jego propozycję. Bo przecież jakim cudem mogłoby być inaczej? Przecież on tak dobrze mnie zna i wie, że jestem urodzonym członkiem ONR. Żeby narobić mi smaku, pokazał mi ich witrynę internetową, różne artykuły i zdjęcia. Wierzył, że po przeczytaniu i obejrzeniu natychmiast dam się wciągnąć i zostanę nowym członkiem ich organizacji. Nie wiedziałem tylko, jak mu powiedzieć, że mam mocno ugruntowane lewicowe poglądy i nie sympatyzuję z żadną polską partią polityczną ze względu na słabość polskiej lewicy. Poza tym nie lubię polityki w naszym krajowym wydaniu. Bałem się, że koleś potraktowałby to jako słaby dowcip swojego ziomala, albo by się wkurzył i chciał bójki ze mną. Ostatecznie udało mi się zerwać z nim kontakt, chociaż nie było to łatwe. Swoją drogą potwierdziło się wtedy, że ONR-owcy mają ciągoty homoseksualne. Kiedyś ten sam koleś przyszedł do mnie pijany, chciał się przytulić i twierdził, że mnie kocha. Myślałem, że za bardzo się nabzdryngolił i nie wiedział, co wyprawia. Później okazało się, że jest członkiem ONR i jakoś ułożyło mi się to w spójną całość.

Moje "doświadczenie" z ONR (przemyślenia)


Co jakiś czas spotykam na swojej drodze ludzi, którzy ‘na dzień dobry’ wychodzą z założenia, że myślę tak samo jak oni, jestem taki sam jak oni i pragnę tego samego co oni. Wychodząc z tego założenia, próbują mnie wciągnąć w swoje większe lub mniejsze bzdurki. Często już na sam mój widok uznają, że nareszcie znaleźli odpowiednią osobę, która nie tylko w pełni zrozumie ich zaangażowanie, ale również w pełni je podzieli. Żadnemu z nich nawet nie przejdzie przez myśl, że mógłbym potraktować jego nadmierną fascynację moją osobą jako karę za grzechy.
Przykład? Jakiś czas temu trafiłem na swojej drodze na pewnego chłopaka, z którym całkiem miło mi się rozmawiało. Do tego stopnia, że po jakimś czasie zacząłem o nim myśleć jak o koledze. Musicie przy tym wiedzieć, że z reguły jestem dość niedostępną osobą i rzadko dopuszczam ludzi naprawdę blisko siebie. W przypadku tego chłopaka było to o tyle łatwe, że w zasadzie nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą na tematy polityczne ani religijne. Myślałem, że nareszcie trafiłem na jakąś normalną osobę, u której polityka i religia nie stoją na szczycie zainteresowań. Może nareszcie trafił mi się ktoś, kto ma tak samo wywalone na idiotów z Wiekskiej i świrów z Watykanu jak ja? Pewnego dnia koleś nagle wyskoczył z tekstem, że jest członkiem ONR i chce, żebym dołączył. Twierdził, że ONR jest obecnie przyszłością Polski, a ja bardzo im się przydam z moimi umiejętnościami i zainteresowaniami. Był święcie przekonany, że myślę dokładnie tak jak on i od razu zgodzę się na jego propozycję. Bo przecież jakim cudem mogłoby być inaczej? Przecież on tak dobrze mnie zna i wie, że jestem urodzonym członkiem ONR. Żeby narobić mi smaku, pokazał mi ich witrynę internetową, różne artykuły i zdjęcia. Wierzył, że po przeczytaniu i obejrzeniu natychmiast dam się wciągnąć i zostanę nowym członkiem ich organizacji. Nie wiedziałem tylko, jak mu powiedzieć, że mam mocno ugruntowane lewicowe poglądy i nie sympatyzuję z żadną polską partią polityczną ze względu na słabość polskiej lewicy. Poza tym nie lubię polityki w naszym krajowym wydaniu. Bałem się, że koleś potraktowałby to jako słaby dowcip swojego ziomala, albo by się wkurzył i chciał bójki ze mną. Ostatecznie udało mi się zerwać z nim kontakt, chociaż nie było to łatwe. Swoją drogą potwierdziło się wtedy, że ONR-owcy mają ciągoty homoseksualne. Kiedyś ten sam koleś przyszedł do mnie pijany, chciał się przytulić i twierdził, że mnie kocha. Myślałem, że za bardzo się nabzdryngolił i nie wiedział, co wyprawia. Później okazało się, że jest członkiem ONR i jakoś ułożyło mi się to w spójną całość.

7 komentarzy:

  1. O matko i córko wy mężczyźni to macie jednak gorzej od nas z tymi homoseksualistami. Pań kochających inaczej jest zgoła mniej niż panów. Nie wiem jakbym zachowała się na zaloty kobiety, naprawdę nie wiem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to też był jednostkowy przypadek. Kolesiowi po prostu rozwiązał się język pod wpływem dużej ilości alkoholu. Bez tego pewnie nawet słowem by się nie zająknął. Zapewne podobnie jest w przypadku obu płci: większość homoseksualistów nie afiszuje się na co dzień ze swoją seksualnością.

      Usuń
    2. Chociaż z drugiej strony to akurat nie jest tak na sto procent pewne, czy ten akurat kolega był homoseksualistą. Jestem daleka od generalizacji i myślę, że on po prostu potrzebował czułości, a alkohol coś mu zanadto wykrzywił rzeczywistość.

      Usuń
    3. Problem w tym, że u mężczyzn realizacja potrzeby czułości wygląda inaczej niż u kobiet. Zwłaszcza w typowo męskim gronie. Wyjątkiem jest oczywiście grono rodzinne, ale to inna para kaloszy. Zrozumiałbym, gdyby ta sytuacja dotyczyła dwóch przyjaciółek. Ale jeśli facet zachowuje się w ten sposób wobec nie spokrewnionego ze sobą faceta, to w naszym przypadku jest to dość jasny sygnał. Ewentualnie ogromny powód do wstydu po wytrzeźwieniu.

      Usuń
    4. musiałam sobie ten ONR wyguglowac, dla mnie osobiscie taka organizacja w kraju z taka przeszłością, to dowód na to, ze ludziom się w dupie poprzewracało ... co do homoseksualizmu, to każdy człowiek jest bi, serio, serio :)

      Usuń
    5. Bogdanie, faktycznie spojrzałam na problem z perspektywy kobiety, zapominając, że u facetów to trochę inaczej działa. Dziękuję Ci za zwrocenie uwagi na to. :-) i nie zmienia to faktu, że wiałabym gdzie pieprz rośnie od takiego kolesia. :-)
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  2. O skądś znam tą historię ;)
    Tak sobie jeszcze myślę, że o swoich poglądach i oczekiwaniach trzeba mówić wprost, żeby uniknąć nieporozumień - nie tylko jeśli chodzi o politykę ;)

    OdpowiedzUsuń